No to może dziś o włosach... włosy, włosy, włosy
Cała jestem okropna, ale moje włosy to już porażka... Nie umiem określić nawet ich koloru... Jedyna z czego się ciesze to, to, że nie poszłam za ,,modą'' i nie zrobiłam sobie grzywki, co najmniej dziwnie w takowej wyglądam :/ tu nie widać prawdziwego koloru, jest o wiele ładniejszy niż w rzeczywistości...
No to może zacznę od tego, że włosy myje co..... tydzień, wow uszanowanko, wiem wow tak bardzo. według tego co pewnie sobie myślicie, nie nie mam przetłuszczonych, po prostu mi to starcza.... Nie czuję potrzeby robić tego częściej, bo nie mam takich tłustych jak niektórzy po 2 dniu, współczuję. Ale przed umyciem ich nakładam:
a) jajko,
b) olejek rycynowy,
c) oliwę z oliwek,
d) miód,
e) płukam je wywarem (b. mocnym) z herbaty,
f) mieszam wszystko powyższe razem i nakładam, lub tylko te produkty które mam pod ręką.
Dzięki temu są one troszkę miększe niż zwyczajnie, mają połysk, są odżywione i dzięki temu rosną szybciej.
Po spłukaniu tych ,,domowych maseczek'' myje włosy szamponem (Head&Shoulders, bo tylko na niego nie mam uczulenia, gdy użyje jakiegokolwiek innego to głowa tak mnie swędzi, że po prostu zdycham), potem używam odżywki od NIVEA na włosy łamliwe, rozdwajające się oraz długie (wszystkie 3 typy są moje i tylko z ostatniego jestem w miarę zadowolona... w miarę, bo chcę jeszcze dłuższe). Staram się ich nie suszyć i czekać aż wyschną, niestety to niemożliwe, tak samo jak czesanie mokrych. Gdy trochę je podsuszę nakładam taki krem przeciw puszeniu się włosów, pisze na nim, że on jest do układania i zatrzymania na dłużej tego uczesania. Używam tylko trochę, potem suszę... Następnie czas na najgorsze dla moich włosów przeżycie, czyli prostowanie. Zaraz po tym używam tego kremu, żeby jak najdłużej mieć je proste. I TO TYLE... przez resztę tygodnia nie zajmuje się włosami, no chyba, że gdzieś się wybieram no to prostuje je wtedy... Mogę też wspomnieć o tym, że nie chodzę nigdy w rozpuszczonych włosach, zawsze w kucyku, bo się mi nie podobało kiedyś jak wyglądałam w rozpuszczonych, przyzwyczaiłam się do tego i teraz nie ma odwtotu... Muszę chodzić w kucyku. ZAWSZE! To pewnie dlatego mi się nie przetłuszczają. No tak myślę.
To koniec mojej opowieści o włosach, jak wiecie już pewnie ja żyje mundialem, więc dlatego nie pisze. BRAZYLIAAAAAAA <3 <3 <3 <3 <3 Ludzie mówią, że nie ma szans na finał, że w finale znajdą się Niemcy i Holandia, ale ja nie przestaje wierzyć w Brazylię. Jedyne co mi się nie podoba to, że na Neymara spada cała odpowiedzialność, mówią, że ,,Oooo Neymar źle grał dziś, to nie było bramek'' dlaczego za cały mecz on jest odpowiedzialny? No, ale skoro jest moim mężem to będę w niego wierzyć do końca <3. Papa ;) Uszanowanko dla tego, kto to przeczytał, bo dłuuuużo napisałam :P.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz